W swoim pierwszym poście na blogu wspominałam o naszym psiaku- Niko....
Od kilku lat chodziło mi po głowie pomysł......a może by tak kupić sobie psa? Jednak zawsze coś stało na przeszkodzie, a największą z nich było brak własnego lokum. W końcu udało nam się zamieszkać "na swoim", więc pomysł posiadania psa stał się bardziej realny :) I tak 21 lipca 2012 roku około 20 zamieszkał z nami nasz "malutki" szczeniak :)
Psiak urodził się 12 maja czyli dokładnie w moje urodziny :) Jego poprzednia właścicielka stwierdziła, że byliśmy sobie pisani.
Początki były delikatnie mówiąc ciężkie, ale przeszliśmy przez okres kwarantanny, szczepień i przede wszystkim nauki czystości.....całe szczęście załapał szybko :)
Szkody na początku były zaskakująco małe, ale z czasem i jemu udało się zniszczyć ściany, a ostatnio nawet meble w przedpokoju..... No cóż "coś za coś"
Za każdym razem kiedy "krzątam" się po kuchni Niko siada przy swojej "bramce", dzięki której nie siedzi mi na stopach i obserwuje czy przypadkiem nie ma tam czegoś dla niego :) Jest zadziwiająco cierpliwy :)
No i tak sobie siedzi największy fan mojej kuchni i czeka....... :)
Mamy w domu 40 kg bezgranicznej miłości i całkowitego oddania, a jednocześnie 40 kg szaleństwa i totalnej demolki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz